wtorek, 7 lutego 2017

Rozdział 15

Leżała w łóżku przekręcając się z boku na bok. Nie mogła zasnąć, wciąż myślała o Mirusiu, zastanawiała się, czy dobrze zrobiła, stawiając mu się i dając aroganckie odpowiedzi.Z jednej strony cieszyła się, że nie dała się wciągnąć w ciemne sprawki szajki o nieznanej działalności. "Właśnie, nieznana działalność"- pomyślała podnosząc się i siadając po turecku- "Nie wiem nawet, co oni robią. Kradną i przemycają, tyle usłyszałam. Ale co?! Papierosy? Drogocenności? Samochody? Cholera jasna, jest różnica między złodziejstwem pietruszki a złodziejstwem diamentów, na przykład..."
Nagle zerwała się z łóżka zmocnym postanowieniem pójścia do Ani. Tak, teraz. W nocy. O północy. Przecz z zegarami, tego wymaga dobro sprawy!
Dopadła szafy i przy świetle nocnej lampki wyjęła siatkę maskującą. Narzuciła ją na swoją zgniłozieloną piżamę, umazwszy uprzednio nos, czoło i kości policzkowe ciemnym cieniem do powiek. Tak przygotowana otworzyła okno. Wyjęła zza biurka kijek na sznurku, spuściła go na zewnątrz i zastukała w szybę ,Ani. Była to część ich drugiego sygnału, tego awaryjnego, stosowanego w sytauacjach nagłych lub w przypadku  niemożności użycia rury. Na dole zapaliło się światło. Wtedy Nawojka wystukała umówiony sygnał i po cichu, bez kapci żeby nie tupać- zeszła na dół...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz