poniedziałek, 30 stycznia 2017

Rozdział 11

Miruś powtórzył gest nieznajomej i szybkim krokiem zbliżył się do pary.
-Chodźże, nie stój tak...!- pouczyła Nawojkę mama
Nawojka otworzyła usta, nabrała powietrza i z powrotem je zamknęła.
"Kurka blaszka, zachowuję się jak jakiś karp"-pomyślała, złoszcząc się na siebie, że nie potrafi zachować choć pozorów naturalności i spokoju.
Otrząsnęła się z okropnego odrętwienia wywołanego Mirusiem i ruszyła za matką w kierunku brata i rudej nieznajomej.
-Cześć- powiedziała do Łukasza starając się nie brzmieć ochryple
Następnie zwróciła się do jego towarzyszki:
-Dobry wieczór. Nawojka jestem- przedstawiła się wyciągając rękę.
-Marianna, miło mi. Pani to zapewne- rzekła spoglądając na mamę Nawojki- wspaniała rodzicielka mojego króliczka?
-Jeśli pani króliczkiem jest mój syn to tak...
-To pani nie wie? Łukaszku, dlaczego nic nie powiedziałeś?
-Chciał im zrobić niespodziankę- wtrącił się Miruś, który od początku całej sytuacji nie spuszczał wzroku z Nawojki- mówił mi... Ach!- zwrócił się do mamy Nawojki- psni wybaczy, że się nie przedstawiłem... Nazywam się Mirosław Wolski i jestem bratem Marinny. Wygląda na to, że wkrótce stworzymy rodzinę, czyż to nie wspaniale? Prawda, że wspaniale, droga Nawojko?- dodał z lekkim naciskiem
Nawojka przytaknęła z wymuszonym uśmiechem.
-Wspaniale- odparła pewnie. Nawet nie wiecie, jak się cieszę...!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz