środa, 16 listopada 2016

Rozdział 5

-Doooraaaa....! Ja cię błagam, ty teraz nie żryj tych bubliczków!!! Wysłuchaj mnie!
-Twoje problemy kręcą się wokół żarcia. Jak nie chałka, to bubliczki... Co w tym takiego jest?
-W tym nic nie ma. To nie jest wina żarcia, tylko losu.
- Ale gdyby go nie było...
-Cicho! Idąc twoim tokiem rozumowania, Lise Meitner jest winna wynalezieniu broni jądrowej.
- Nie jest winna, ona tylko opisała...
-Toteż właśnie, zamilknij! I powiedz, co ja mam zrobić.
- Jak mam powiedzieć, skoro każesz mi milczeć?
- Dora!
- No, już, już... Ja sama nie wiem... Ale chyba najlepiej nic.
-A jak się nie będzie dało?
- Będzie się dało. Widzieli cię, czy co?
-Widzieć nie widzieli... Ale WIEdzieli. Że tam jestem, to znaczy, że ktoś jest. I ten ktoś im zniknął.
- Na pewno nie bedą cię szukać. Sama mówiłaś, że obawiają się wykrycia. Dodatkowe podejrzenia są im potrzebne, jak jeżowi świecznik. Jedz te bubliczki i się nie przejmuj!

1 komentarz:

  1. "potrzebne jak jeżowi świecznik" kocham <3 lecę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń