niedziela, 12 marca 2017

Rozdział 23

Trzasnęły drzwi.
-Basieńko...!- jęknął zza okna mąż
-Cicho! Wychodzę do Anny, mam cię dosyć.
Ukryte w roślinności przyjaciółki porozumiały się wzrokiem.
-Uciekamy...- wyszeptała Nawojka- gdziekolwiek... do tamtego garażu...
Błyskawicznie wstały i nie prostując się, zgięte w połowie skierowały się w stronę garażu.
Weszły do środka i ukucnęły w kącie pod ścianą. Panował tam spory bałagan, po podłodze walały się różne szpargały, części rowerowe, rozmaitego rodzaju narzędzia, donice oraz rzeczy sprawiające wrażenie tak zwanych "przydasi- od dawna nieużywane, umieszczone w garażu i skomentowane krótkim "przyda się jeszcze". W pomieszczeniu panował zapach wilgoci i smaru.
-Bez sensu- stwierdziła Dora rozglądając się uważnie i wytężając wzrok, by dostrzec pogrążone w półmroku przedmioty- mają garaż a samochód trzymali na ulicy... Sami są sobie winni.
-Przesadzasz... Lepiej pomyślmy, co teraz zrobić- odparła Ania
-Gadać z nimi, to na pewno.- rzekła Nawojka z niechęcią przyglądając się grzybowi na ścianie- ale nie tak wprost bo będą się dziwić.
-Ale jak?! Zapytamy o hondę bo co? Ankieta?!- zapytała Dora
-Ciszej bądźcie, okno naprzeciwko nas się świeci. Wszystko widać.- syknęła Ania
Siedząca najgłębiej Nawojka z wyciągnęła ciekawie szyję w stronę drzwi. W pokoju siedział niewysoki mężczyzna i z zaangażowaniem pisał coś na komputerze. Po chwili podniosł się z miejsca i zniknął gdzieś w rogu pokoju. Wrócił do stołu z plikiem kartek w ręku, więc Nawojka domyśliła się, że coś drukował.
-Drukuje coś- poinformowała przyjaciółki- ciekawe co...
-Ogłoszenia pewnie- wzruszyła ramionami Dora- żona go ochrzaniła to się przejął i zaczął działać.
Ania siedziała nieruchomo i nikogo nie słuchając wpatrywała się w jeden punkt. Im dłużej patrzyła, tym szerzej się uśmiechała i przybierała coraz bardziej zachwycony wyraz twarzy.
-Rany kota...- rzekła w końcu z jakimś dziwnym wzruszeniem- patrzcie...
-Na co? -Zdziwiły się jednocześnie Dora i Nawojka
-Na to!- radośnie i stanowczo odparła Ania wskazując na stojący nieopodal rower
-No, i co? Rower jak rower. Nawet normalnie wygląda.- stwierdziła Nawojka
-Młodzieżowy! Młodzieżowy rower! Na dodatek pięknie, wręcz wzorowo uwalony błotem. Do Basieńki raczej nie należy. Więc co? Więc tu mieszka osoba w naszym wieku, rozumiecie, co to znaczy?!
-Aniu, jesteś genialna!- pochwaliła Nawojka- poczekamy, aż facet przestanie się świecić, wyleziemy  i poczatujemy na syna...
                                                                             ***

Czas dłużył się niemiłosiernie, wielkie krople deszczu biły o blaszany dach garażu , a wszechobecny kurz przyczepiał się do rąk i ubrań. Gdzieś pomiędzy gratami coś szurało i chrobotało- przyjaciółki podejrzewały, że była to mysz lub inny mały gryzoń. Na szczęście, w przeciwieństwie do wielu swoich rówieśnic, nie bały się tego rodzaju zwierząt. Darzyły je nawet pewną sympatią.
Po długich i nierychliwych oczekiwaniach zobaczyły, że w obserwowanym pomieszczeniu zgasło światło,
-Teraz!- zawołała szeptem Nawojka- wiejemy stąd bo nie wyjdziemy do końca świata...!
Poderwały się i tak samo jak poprzednio, zgięte w pół wyszły z garażu i na palcach dobiegły do bramy. Wbrew obawom Nawojki nie została ona zamknięta przez Basieńkę i mogły sprawnie, bez zabierającego czas przełażenia górą, opuścić posesję.
Przeszły na drugą stronę ulicy i stanęły pod rozłożystym drzewem by choć trochę uchronić się od nieprzyjemnego, marznącego deszczu.
-I znowu czekanie- powiedziała z niezadowoleniem Dora i ciaśniej owinęła się płaszczem - drugiego takiego szczęścia nie będzie
-Nie wiem jak wy- rzekła Nawojka- ale ja jestem za tym, żeby, korzystając z nieobecności anglistki, przyjechać tu jutro w porze obiadowej. On pewnie wtedy wyjdzie ze szkoły. Akurat zdążymy po naszych lekcjach.
-Ona ma rację- wyraziła poparcie Ania- tym bardziej, że pogoda robi się coraz gorsza...
Jakby na potwierdzenie jej słów zerwał się silny wiatr, zagrzmiało a ciemne od chmur niebo rozjaśniła błyskawica.

1 komentarz:

  1. Napięcie ciągle rośnie :D Ciekawe co dziewczyny wskórają przez rozmowę z tym synem.
    Dużo weny życzę i czekam ;)

    OdpowiedzUsuń